Nie samym duchem, czyli iberyjskie jedzenie
Link 02.03.2010 :: 09:48 Komentuj (2)
Podczas naszej zimowej włóczęgi po południowych wybrzeżach Andaluzji i Portugalii, jak zawsze i wszędzie kosztowaliśmy regionalnych specjałów. Najchętniej odwiedzaliśmy te miejsca, gdzie jadało, czy piło przy barze wielu miejscowych, a wewnątrz panował swojski klimat. Oczywiście, jak wszędzie omijaliśmy internacjonalne fast foody i wielkie hotelowe restauracje, skupiając się na knajpkach przeważnie małych, przytulnych i zacisznych, gdzie mieliśmy szansę skosztować autentycznych miejscowych potraw i poobserwować ludzi.
Andaluzja.
Wielki region, sięgający od Morza Śródziemnego po Atlantyk. Są tu wyniosłe góry, falujące wzgórza, bezkresne pola oliwne i plantacje cytrusów. Kuchnia odpowiada różnorodności krajobrazu, bazując na bogactwie ryb i skorupiaków, doskonałych gatunków mięsa i dziczyzny, dojrzałych w słońcu warzyw i owoców.

Tradycją i ulubionym zajęciem Hiszpanów i Portugalczyków jest tapeo, krążenie od jednego baru tapas (tapas = zakąska) do drugiego.
Każdy z barów tapas ma swoją specjalność.

Antequera, śniadanie w barze tapas, sałatka krabowa, "specjalność zakładu", kawa, pszenne pieczywo i...

...tortilla

Anchois i kalmary smazone w rzadkim cieście.

Ulubione iberyjskie (i nasze) zakąski to owoce morza, oliwki i przepyszne sery. Oczywiście nieodzowny jest kieliszek miejscowego wina.

Jesteśmy w Tarifie, najbardziej na południe wysuniętym miejscu Europy. Restauracja nazywa się El mesón el picoteo.
Tłumy ludzi, zabiegani kelnerzy, kucharz wygląda z kuchni i rewelacyjne owoce morza, specjalność tego miejsca.

Kelner niesie nam pescaito frito (półmisek krewetek i drobnych ryb smażonych na oliwie, doprawionych cytryną i czosnkiem)

Kelner zaraz przyniesie wino.

Krewetki i inne owoce morza kupuje się na targu rybnym lub bezpośrednio od rybaków, są świeże (żywe), o wiele tańsze, niż u nas. I całkiem inaczej smakują.


Różne wariacje na temat smażonych krewetek.

Kalmary równie pyszne. Żałujemy, ze w naszym kraju owoce morza są całkiem innego rodzaju, choć nazwy mają te same.

Oprócz owoców morza w Andaluzji króluje wołowina, a steki są usmażone bez zarzutu, zawsze po uprzedniej konsultacji.

Kolejny andaluzyjski przysmak, spróbowany pierwszy i ostatni raz w Rondzie. Rabo de Toro,
czyli kawałki byczego ogona duszonego na wolnym ogniu z warzywami, liściem laurowym i odrobiną sherry. Danie dla koneserów. Nigdy więcej! Za to sherry solo - rewelacja!



W Sewilli w cukierni najlepsze były marcepano-nugaty, turrones. Turron to klasyczny andaluzyjski przysmak na Boże Narodzenie, słodka masa, gęsto przetykana migdałami lub orzechami. Pyszna.

Tocino de Cielo, co znaczy "niebiański bekon" jest kremowym deserem z polewą z karmelu.

A to znów danie główne: pure ze szparagów z wieprzowiną.

i smażone ryby atlantyckie.

Grillowane mięso jest kruche i soczyste - szkoda, ze w naszych restauracjach rzadko można spotkać podobnie przyrządzone.

Będąc na Półwyspie Iberyjskim koniecznie trzeba zjeść rozpływaj,ące się w ustach szynki z Jabugo i Travelez, slynne w całej Hiszpanii, produkowane z czarnych świń karmionych żołędziami.

W barze tapas właściciel kroi ją dla nas specjalnym nożem.

Portugalskie “pousadas”, to prywatne zamki, pałacyki i hacjendy przekształcone w kameralne hotele o wysokim standardzie. To miejsca z dala od zgiełku zatłoczonych miejscowości - kawałek autentycznej, pełnej romantyzmu Portugalii. I posiłki w takim miejscu sa też autentyczne, przyrządzone z produktów z własnego gospodarstwa.

Wiejskie śniadanie dla dwojga.

A to już inne okoliczności, przydrożny bar. Wszędzie, w miastach i w najmniejszych wsiach w Portugalii można napić się pysznej, gęstej, aromatycznej i bardzo mocnej kawy.

Marynowane z czosnkiem oliwki to najpospolitsza portugalska przekąska.

Sardhinas assadas, czyli sardynki z grilla najlepiej smakują nad Atlantykiem.

Przypadkowo trafiliśmy w miejsce, gdzie są najlepsze steki świata :) Rodzinna restauracja O Abel
w Gimonde koło Bragancy z niezwykłym właścicielem-szefem kuchni. Będąc w tamtych okolicach koniecznie trzeba wstąpić.

Po niemal całym dniu pobytu w górskich wioskach czekamy na pachnące w całej sali steki...

Wreszcie lądują na talerzach.

Na deser lokalny ser dojrzewający z kwaskowatą konfiturą.

Popularne danie, salada mista, czyli sałata, pomidory, ogórki, cebula + rewelacyjna lokalna oliwa i ocet.

W Portugalii są świetne sery z mleka owczego, słynie z nich prowincja Alentejo. Na zdjęciu ostry nisa z marynowanymi migdałami.

W południowej Portugalii ulubionym deserem są śmietankowo-serowe babeczki, bardzo delikatne w smaku, jadane na zimno i na gorąco. Tutaj: na dobry początek dnia w hotelowej kawiarni.

A tu proste śniadanie, którym nas poczęstowano w górskiej wiosce (o kamiennych, zagubionych w górach wioskach będzie kolejny wpis): chleb z wiejską, pikantną kiełbasą i oczywiście kawa, tym razem z mlekiem.

Piwo Sagres jest znakomite, delikatne i orzeźwiające.

Nie można być w Portugalii i nie zjeść steku z tuńczyka.

A tu już Maroko: kuskus na słodko z baraniną... hm.

Pikantne, smaczne szaszłyczki jagnięce

Muzyka do obiadu.

Deser, coś niesamowicie słodkiego, tłustego i lepkiego.

Na szczęście można się orzeźwić po tym herbatą z liści mięty.
Pozdrawiam! :)